Jesteś za meczetami? |
tak |
|
16% |
[ 2 ] |
nie |
|
83% |
[ 10 ] |
|
Wszystkich Głosów : 12 |
|
Autor |
Wiadomość |
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:11, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Niestety, boje się, że staniemy się powoli drugą Francją, bo strasznie chcę sie nas "unowoczesznic" kulturowo.
Wydawało mi się kiedyś, że będziemy takimi "strażnikami" chrześcijaństwa, ale się myliłem, najgorsze, że z tym nie da się niestety nic zrobic. W europie Włochy zapowiedziały, że nie będą się biernie przyglądac takiemu stanu rzeczy i, że znów będą jako jedyni z nielicznych w historii stanąc na straży katolicyzmu.
Co do meczetu w Warszawie, Kóscioły Katolickie nie mają w krajach muzułmańskich racji bytu, chrześcijanie są tam prześladowani, za to w ich mniemaniu to my jesteśmy "tymi zacofanymi".
Dżihad Mesjasz i tyle w temacie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:21, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Na razie zalanie nas przez cywilizację bliskiego wschodu nam nie grozi w takim stopniu jak jest to obecne na zachodzie Europy. Na razie.
Fakt, że trochę już Muzułmanów w Polsce jest, jest niepodważalny. Chcą meczet. Ok, meczet dostaną. jak się okazuje nie tylko w Warszawie. Kraków, Wrocław itd stoją w kolejce.
Pytanie co dalej.
Czy będzie tak jak w Anglii, Belgii, Francji, że wyznawcy Allaha zażyczą sobie w niedługim czasie też swoich sklepów, swoich ulic, czy nawet miast. Czy zabronią nosić krzyżyka, czy karzą kobietom nosić chusty, ograniczyć spożywanie alkoholu itd. Czytamy co się dzieje na zachodzie. Według badań bodajże brytyjskich ekonomistów, Francja za 50 lat to w 70% będą Muzułmanie. Mniej drastycznie ale jednak sprawa wygląda w Belgii, GB czy Niemczech.
Moim zdaniem powinniśmy zrobić jak Szwajcaria.
Obywatele tego kraju w referendum postanowili, że nie chcą napływu Muzułmanów, nie będzie tam budowany żaden meczet co od razu spotkało się z krytyką środowiska muzułmańskiego.
Oczywiście, każdy kto się orientuje w historii Polski, wie, że istnieje na terenie naszego kraju POLSKI odłam tej religii, pielęgnowany od stuleci przez potomków Tatarów. Jeśli chodzi o nich to nie mam nic przeciwko temu żeby ten meczet powstał, ale tam gdzie oni faktycznie żyją. Są oni bowiem częścią dorobku historycznego Polski i mają takie samo prawo jak katolicy do czczenia swego Boga.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Łysy dnia Śro 0:25, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:28, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Nie można mówic o tym, że muzułmanizm nam nie zagraża, skoro już się słyszy o zakazaniu wieszania krzyży w szkolnych klasach.
Ten meczet tak zajebiście będzie wyglądał, że ludzie sami będą myśleli, że to zajebista religia, fajny meczet itp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:33, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
A tak naprawdę ma być sponsorowany przez Arabię Saudyjską - kraj, w którym Chrześcijanie nie mają lekko (mówiąc skromnie).
Już raz Sobieski ratował Europę przed ich najazdem.
Teraz ktoś sam zajebał, otworzył się na nich, a niedługo będzie z tego powodu cierpiał.
Co ciekawe w tych linkach co tam w pierwszym poście wstawiłem była ankieta wśród widzow programu. 92% jest na nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:41, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
My w tych krajach arabskich się przeżegnac nie możemy, a co dopiero kościoły budowac.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:46, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
W katarze są dwa, w Kuwejcie też chyba. W Arabii Saudyjskiej nie można, tam jest kara śmierci za przejście z Islamu na Chrześcijaństwo
Ale.
Arabowie maja kasę, to i meczety powstaną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:50, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Ogólnie Kościół stał się bardzo kosmopolityczny, to zjednanie religii przez JP II i co nam po tym? Muzułmanie weszli z butami w nasze życie. W Polsce tak na razie nie, ale w Anglii czy Francji - tam chrześcijanom czy nawet ateistom jest naprawdę ciężko, bo muszą się im pdporządkowywac strasznie, a nie daj Bóg weź się sprzeciw, to zaraz cię o niewiadomo o co oskarżą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:55, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
h**, co zrobisz takie czasy.
Gdyby nie to pseudo pojednanie to znowu byśmy mieli wyprawy krzyżowe tylko, że teraz w drugą stronę A tak gdy szerzona jest polityka miłości, tolerancji i innego gówna jest jak jest a będzie gorzej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 3:01, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Wg mnie kraje unii powinny jednak bardziej postarac się o chronienie naszej religii i o większe patrzenie na nią w podejmowaniu decyzji.
Nie coś ala PiS i Radio Maryja tylko
"W imię Boga Wszechmogącego!
My, Naród Polski, (...) dobro całej, zjednoczonej i niepodległej Matki-Ojczyzny mając na oku, a pragnąc jej byt niepodległy, potęgę i bezpieczeństwo oraz ład społeczny."
Amen
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Byko dnia Śro 3:01, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 3:04, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Taa..
UE od dawna walczy z Chrześcijaństwem, to sprawa zamknięta
Nie docenia się tego, ze bez tej religii Europa miałaby zupełnie inny kształt.
Z resztą.
Nie mówmy tutaj o religiach, która lepsza itd.
Polska to kraj świecki, a moim zdaniem fanatycy religijni w każdej religii nie są dobrzy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 3:06, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Cytat: | Polska to kraj świecki, a moim zdaniem fanatycy religijni w każdej religii nie są dobrzy |
Tylko czy to my robimy nieład i nieporządek u nich, czy oni u nas?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 3:11, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Znasz odpowiedź
Chodziło mi oto, że takie zapatrzone w Rydzyka mohery też nie są dobre dla naszego kraju.
Ale to na szczęście towar deficytowy, kończy się termin ważności
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łysy
Wice-administrator
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 12616
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:25, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
Póki jeszcze coś pamiętam, spróbuję podzielić się z czytelnikami mojego bloga,z moimi obserwacjami i przeżyciami z tamtych stron. Pierwszy raz zetknąłem się z przedstawicielami kultury islamu w Londynie, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Pracowałem wtedy na czarno, a wieczorami szkoliłem mój angielski. W soboty chodziliśmy do pubu, gdzie przychodzili również Algierczycy, studenci z jakiegoś collegu. To wtedy pierwszy raz usłyszałem od jednego z nich o islamizacji Wielkiej Brytanii. Facet był (po wypiciu kilku pintów) szczerze wkurzony sytuacją . Mówił, że z radością wyjechał z kraju islamskiego, do kraju wolności, gdzie nie będą mu imamy mówiły jak ma żyć i co robić, a tu zastaje ten sam shit, co u siebie w kraju. Tacy sami świętobliwi brodacze, krzywo patrzą na to, że się goli, że chodzi w dżinsach, że chodzi do pubu. Mówił że jeszcze trochę, a takich jak on, będą chłostać na rynku... Wykrakał, psia mać.
Absolutnie nie wiedziałem wtedy o co mu chodzi i czemu jeszcze narzeka, gdy angole chcą ,żeby czuł się tu jak w domu. Trzeba było trochę pobyć w ich krajach, aby to zrozumieć aż za dobrze...
Pierwszy wyjazd w połowie lat dziewięćdziesiątych do Libii. Było wtedy onzetowskie embargo na loty do Libii, trzeba było jechać tranzytem. Wtedy leciałem z kilkoma innymi osobami przez Kair. Jedna z polskich firm eksportowych wysyłała specjalistów na pola naftowe. Leciałem pod koniec lutego, więc z mroźnej Polski, przyjemnie było się wydostać do cieplutkiego Egiptu. Po wyjściu z terminala lotniska, szok kulturowy. Ludzie poubierani zupełnie inaczej niż w Europie, pozawijani w jakieś szmaty. Poza czystym terminalem, rzucający się w oczy brud. Sterty śmieci walające się wszędzie i wszechobecny kurz. Natrętni naganiacze czy sami taksówkarze łapiący za bagaże , trzeba siły i perswazji, żeby oddał walizę, że czekamy na swój transport. Dość szybko przyjechał nasz kierowca, Ahmed. Sympatyczny , nieźle mówiący po angielsku, młody facet, około 25 lat. Pomógł nam się zapakować. Było nas 5ciu facetów, w różnym wieku i polska lekarka jadąca z nami do Tobruku, którą na lotnisku żegnał mąż i dwóch synków. Ahmed poprosił nas, czy nie moglibyśmy jechać przez jakąś tam dzielnicę, bo on ma do zabrania przesyłkę od jednego z kuzynów, do kuzyna w Benghazi. Ok , jedźmy, trochę zwiedzimy Kairu.
Pierwszy raz zacząłem się bać. Nędza, to chyba za mało powiedziane. Lepianki z gliny. Mimo późnej pory, ruch jak w środku dnia. Dopiero później się dowiedziałem, że był Ramadan i dopiero nocą ludzie się mogli tu najeść i zacząć ruszać. W chatach, widać przez niedociągnięte kotary z jakichś szmat, brudne klepiska i zawieszoną na drutach gołą żarówkę. Wszędzie ganiające dzieciaki, umorusane w podartych łachach. Dopchał się do naszego busa najstarszy, chyba 10 letni i coś tam mówi. Pokazuje , że jest głodny. Daliśmy mu trochę różnych fantów, bo nas uprzedzali, żeby pod żadnym pozorem nie dawać żebrającym pieniędzy. Chłopak chciał jeszcze coś wyżebrać, więc gołymi rękami zaczął czyścić samochód. Wtedy jeden z kolegów rzucił:'spójrz na jego ręce'. Ręce , a właściwie dłonie, miał jakby wyżarte przez kwas . Widać było kości... Na szczęście wrócił Ahmed i odgonił bezceremonialnie dzieciaków i z ulgą pojechaliśmy dalej.
Po drodze zwiedziliśmy cmentarz pod El-Alamei, gdzie jest kwartał pochowanych żołnierzy polskich. Zabroniono nam kupować jakiejkolwiek żywności od ulicznych sprzedawców. Bakterie ameby tylko czekały, żeby się dostać do naszych, nieodpornych układów pokarmowych.
Granica z Libią. Pierwszy raz widzę fanatyków islamskich. Wydawało się, że Kadafi trzyma ich krótko za twarz, ale chyba nie w czasie Ramadanu. Z jakimiś zielonymi opaskami, z nienawistnym wzrokiem, a do tego z kałachami, które jakoś chętnie przeładowywali co rusz. Szybko poszlo, bo już po 4 godzinach mieliśmy kilka nowych stempli w paszportach. Okazało się, że wiza z libijskiej ambasady w Warszawie, to jeszcze nie wszystko. Tu każdy watażka miał swoją bumagę, którą przybijał, gdy dostał odpowiedni bakszysz. Stawki były ustalone i znane. Ryszard, który leciał już po raz trzeci, dysponował funduszem operacyjnym i wiedział gdzie , komu, i ile. Ciekawostka dotycząca libijskiej wizy. Trzeba na nią czekać w Polsce około 3ch miesięcy. Na tyle się ma zablokowany paszport. W tym czasie libijskie służby specjalne, mające podobno powiązania z polskimi 'prawdziwymi Polakami', sprawdzają do 3ch pokoleń wstecz twoje pochodzenie. Czy nie miałeś jakichś aby, żydowskich przodków. I dobrze , że sprawdzają. Bo w Libii, najmniejsze podejrzenie, że mógłbyś miec jakieś żydowskie koneksje czy choćby sympatie, a skończyłbyś jak Piotr Stańczak z poderżniętym gardłem...
Po zwiedzeniu polskiego cmentarza pod Tobrukiem, odwozimy naszą panią doktor do jej kwatery. Tu mała sprzeczka, bo Ahmed twierdzi, że pani mu podaje inny adres niż on ma napisany. Pani z naciskiem, że przecież wie, gdzie ma kwaterę. Ahmed spełnił więc życzenie pani doktor, śmiejąc się później w głos. Okazało się, że on doskonale zna ten dom, bo niejednokrotnie tu przywoził różne panie, a dom jest własnością pewnego egipskiego lekarza. Cóż, Polki i ich wszechwładne uwielbienie beżowego. Co tam mąż, co tam dzieci w Polsce. To pierwszy z wieeeelu przykładów, że 'dziewczyny (z Polski) lubią brąz, a każdy o tym wie...' .
W pamięci pozostał mi z tej pierwszej wizyty niebezpieczny incydent. Zwiedzaliśmy miasto, choć tak naprawdę nie było czego zwiedzać w okolicy hotelu, w którym nas zakwaterowano. Pewnie, że inny styl architektoniczny. Nawet czysto tam było. Na takim małym ryneczku tłumek kilkudziesięciu osób jakichś podekscytowany. Coś tam się rusza w tym tłumie energicznie i nagle strzały. Kule świszczą tylko wokół. Kolega , z którym szedłem, powalił mnie na ziemię, bo ja byłem totalnie zaskoczony. Wtedy leżąc na ziemi, widzę, że jakiś zakrwawiony facet puścił jeszcze jedna serię z kałacha w powietrze i uciekł. Nie mam pojęcia o co tam chodziło, a pytać było niebezpiecznie. Okazuje się , że to nie pan Bóg, ale Arab strzela i kule nosi...
Pola naftowe są,w Libii przynajmniej, w głębi Sahary. Najbliższe jest chyba jakieś 400 kilometrów na południe od Trypolisu czy Tobruku, najdalsze jakieś 800 kilometrów od Benghazi. Byłem na większości z nich, w ciągu niemal 2ch lat. Trzeba więc latać ichnimi samolotami. W czasach embarga nawet na części zamienne do samolotów, przelot samolotem na pole, to była rosyjska ruletka. Widziałem poskręcane zwykłym drutem jakieś lotki w skrzydłach samolotu... Jakim cudem ten złom jeszcze latał, to zawdzięczali to tylko polskim i marokańskim mechanikom, oraz libijskim pilotom szkolonym w Polsce. Wielu z nich mówiło nawet nieźle po polsku.
Na polu naftowym , no cóż. Pustynia jest tylko ciekawa przez jakieś 4 dni, później jej monotonia jest przygnębiająca. Choć bywają ciekawe sytuacje. Widziałem np kilka na raz małych zawirowań powietrza, niby takie mini tornada, poruszające w jakimś niby tanecznym rytmie. Najciekawsza jest Sahara poniżej Tripolisu, w stronę algierskiej granicy. Rzadko piaszczysta, częściej kamienista z ogromnymi kanionami i różnymi uskokami tektonicznymi.
Kiedyś , przez 3 kolejne dni, jeździłem do takiego repeatera (mniejsza o to, co to jest). Kilkanaście kilometrów od pola. Na pustyni jeździ się od beczki do beczki. Są one poustawiane w odległości jakichś 500-600 metrów jedna od drugiej i wbijano nam do głów , żeby pod żadnym pozorem nie skracać sobie drogi, tylko trzymać się ich kurczowo. Tak też robiłem. Jednak w drodze do tego repeatera, gdzieś w połowie, widziałem po prawej stronie kilkaset metrów od szlaku, drzewko, choć raczej krzak, taki około 2 ch metrów wysoki. Rzecz w tym, że gdy wracałem, tego krzaka, ani innego już po lewej stronie nie było. Kusiło mnie podjechać i sprawdzić tę fatamorganę, ale nie ryzykowałem...
Cóż więcej można o przyrodzie napisać? Jest bardzo surowa. Ekstremalne temperatury. W lecie , dopiero nad ranem spadają poniżej 35 stopni. W dzień, raczej nigdy poniżej 45-ciu, a często dochodzą do 50-sięciu. Mój rekord to 52 stopnie. Ile było wtedy w słońcu , nie wiem, bo nie wychodziłem spoza cienia. Da się wytrzymać, bo wilgotność powietrza na pustyni jest w okolicach zera, póki nie wieje nawet najmniejszy zefirek, co się zdarza raczej rzadko, ale gdy zawieje, masz nieodparte wrażenie, że ktoś włączył jakąś ogromną suszarkę do włosów i skierował strumień na ciebie... Najprzyjemniejszy był listopad i grudzień. W styczniu za zimno, najwyżej 20 stopni, a nad ranem nawet przymrozki. W lutym, marcu południowy wiatr 'gibley' nanosił burze piaskowe, czasem trwał nawet 2 tygodnie. Piach był wszędzie, w powietrzu, w jedzeniu, wciskał się w każdy zakamarek, a chodzenie z pozawijaną twarzą, w 30 stopniowym upale, to żadna przyjemność. Pod prysznicem przez kilka minut spływała z ciebie żółta stóżka pyłu piaskowego. Nawet oddychanie było nieprzyjemne...
Co do ludzi, to szybciuteńko przeszła mi ciekawość do innych kultur. Pierwsze pytanie na warsztacie, gdzie zostałem przydzielony, jako do bazy wypadowej, od nowopoznanych arabskich kolegów, czy w Polsce są meczety i czy bardzo gnębimy muzułmanów. Ja na szczęście zostałem pouczony przez kolegów, jak wybrnąć z takich i podobnych sytuacji, których będę miał bardzo wiele. Jako, że jestem osobą , która słucha się starszych i bardziej doświadczonych, jakoś sobie dawałem radę. Inni koledzy, typowi Polacy, wszystkowiedzący i najmądrzejsi na świecie, zjeżdżali w popłochu po 2ch tygodniach do Polski. Ja spokojnie im odpowiadałem, że tak, mamy meczety, że nikt w Polsce muzułmanom krzywdy nie czyni, a ich religię szanujemy. Kolesie, którzy twierdzili, że nie wiedzą, że ich to nie interesuje, już mieli przechlapane. Mnie jeden ze starszych kumpli powiedział, że skoro byłem w komunii i chodziłem do szóstej klasy na religię, to lepiej dla mnie, jak będę udawał katolika. Może przetrwam dłużej niż 2 tygodnie. Atak był początkowo niemal nieustanny. Czemu nie czytam koranu? Czemu nie byłem w meczecie? Czemu nie wierzę w Allaha? Czy gardzę ich religią? Sprawy techniczne, sprawy związane z pracą w ogóle ich nie interesowały. Liczyła się tylko religia i obycajowość. Czemu wy pozwalacie kobietom na pracę wśród mężczyzn. Czemu pozwalacie im się ubierać jak sharmooty (d****i)? Co z ciebie za mężczyzna, że pozwalasz swojej żonie na rozbieranie się do bikinii na plaży? Skoro jest dziwką (jak wszystkie europejki) to ile bierze za jeden ****? I tak miło się z tolerancyjnymi kolegami rozmawiało. Starałem się nigdy nie dać sprowokować. Udawałem katolika. Na namolne propozycje, żebym poczytał sobie koran, bo tam sama prawda i odpowiedź na wszystkie pytania ludzkości (skądś przynieśli na warsztat nawet w języku polskim), niezmiennie im odpowiadałem, że zostałem ochrzczony i nie wolno mi zmieniać wiary moich przodków. Na najbardziej namolnych miałem końcowy argument, że gdybym tylko rozważał zmianę wiary, to mój ojciec by mnie zabił. TYLKO ten argument do nich trafiał i wzbudzał pewien zrozumiały respekt...
Jeden z kolegów, który się określił, wbrew radom bardziej doświadczonych, jako ateista, po tygodniu przestal przychodzić do pracy, nie wychodził z pokoju, udawał ciężko chorego, a po dwóch tygodniach chyłkiem wyjechał do Polski. Tak był nagabywany i nieustannie atakowany przez miłych i tolerancyjnych wyznawców religii pokoju...
Też bym po tygodniu najchętniej wrócił do Polski, ucalował płytę lotniska Okęcie i nigdy, ale to nigdy więcej nie wracał do tych 'tolerancyjnych, miłych i grzecznych' wyznawców religii 'pokoju i tolerancji', gdyby nie konieczność odrobienia długów, którymi moja ex mnie obdarzyła w wysokości, w której pozostawał taki właśnie wybór, albo więzienie...
To tyle na razie w kwestii religijnej tolerancji. W kwestii obyczajowości też więcej odmienności niż podobieństw. Pierwsze co się rzuca w oczy, a raczej w uszy, to wszechobecny hałas. Albo to uwielbiają, albo nie potrafią inaczej. Nie wiem. Pierwsza noc. Zakwaterowali mnie w takim wielopokojowym, niby hotelowym, apartamentowcu. W środku było pomieszczenie z telewizorem. Nie dość, że telewizor był puszczony całą noc na cały regulator, to oni jeszcze potrafili ten telewizor przekrzyczeć i tak darli mordy do bladego świtu. Dopiero, gdy z meczetu o wpół do czwartej rano, zawołał jeszcze głośniej ichni ksiądz, dopiero można się bylo zdrzemnąć choć na chwilę. Dopiero po 3ch dniach udało mi się załatwić przeniesienie do trailera na skraju campu i moglem odespać zaległości..
Kwestia traktowania kobiet. Wiem, że arabeski i polkistanki nie przekonam za skarby świata. Ich nic nie przekona, ale pies im mordy lizał, zdrajczyniom. Niespełna 2 lata pobytu, za każdym przejazdem , co 2 miesiące była rotacja i miesięczny urlop w Polsce. Za każdym przejazdem 2 - 3 dni oczekiwania na przelot na pole , w hotelu. Tylko żeby nie zgłupieć siedząc w hotelowym pokoju i gapic się w sufit, wychodziłem na miasto. Widziałem jak są traktowane kobiety. Arabia, islam - to męski świat. Kobiety są potrzebne im tylko do zaspokojenia popędu, do rodzenia dzieci i usługiwania panu i władcy. A właściwie - właścicielowi. Bo najpierw właścicielem dziewczynki jest ojciec, a gdy uzna, że już urosła powyżej stołu, to trza jej męża znaleźć i wtedy akt własności przechodzi na męża . Widziałem wielokrotnie, jak wieśniak z suku, wracał na swoją wiochę po sprzedaniu swych płodów. On z synami w szoferce, kobiety całkowicie zakwefione na pace, często razem z owcami. Bo taki jest ich mniej więcej status. Nawet w wielkich miastach Libii, udający cywilizowanych i kulturalnych Arabowie, pozwalają łaskawie swoim żonom iść 5 metrów za sobą...
Pożyteczne idiotki płci dowolnej , te, które się zwą , z jakichś sobie tylko zrozumiałych powodów, tolerancyjnymi i otwartymi na obce kultury, twierdzą, że te nieszczęsne kobiety tak same chcą i są w tym szlamie szczęśliwe. Tak, są. Jak świnia w rzeźni lub terrorysta w Guantanamo. Chodziłem codziennie rano na pocztę, zadzwonić do domu, porozmawiać choć chwilę z moimi synkami. Jakość telekomunikacji w ich kraju była taka, że jak się od rana próbowało połączyć z Polską, to czasem przed południem się udawało, ale często trzeba było jeszcze próbować po południu, choć szanse na połączenie po południu były bliskie zeru. I tam wystawały te czarne worki na śmieci z łypiącymi oczami, czekając na busa, który je wiózł gdzieś . To tam, mijając te biedne dziewczyny słyszałem często błagalne; 'habibi, take me away from here, please'... Żal tych dziewcząt, żal ich przeklętego losu, w którym nie mają ŻADNEJ szansy na godne życie, na jakiś wybór. Życie im zaprogramowali faceci od urodzenia do śmierci, a im pozostało jedynie zawinąć się w te szmaty i nie sprowadzać na siebie gniewu swego obecnego właściciela. Dlatego, gdy zauważyłem, że bus przyjeżdża po nie o 10-tej, ja przychodziłem na pocztę kwadrans po 10-tej...
Któregoś razu, w pracy poharatałem sobie nieco rękę. Nie była to jakaś wielka rana, ale lekarz obawiał się infekcji, no i bolała jak cholera. Wtedy akurat od kilku dni szalała burza piaskowa, więc nie latały samoloty. Uruchomiono więc awaryjny autobus specjalnie dla mnie, z powodu bolawej rękimojej ręki. Zaszczyt. Rzecz w tym, że gdy podjechał autobus , to na 40 miejsc było 40 sadików(po arabsku sadik - przyjaciel) plus ja i jeden Kanadyjczyk. Jak myślicie, kto stał w przejściu całe 8 godzin jazdy? Zdrowy jak byk pan Arab , czy chory, obolały niewierny pies, zmuszony w dodatku całą drogę słuchać wrzasku na cały regulator jakiegoś ich popularnego wyjca?
To wtedy mial miejsce przypadek, który sporo o tych ludziach mówi. Czasem się zdarza, że autobus się na pustyni, zagrzebie się w piachu. Wtedy, żeby go ruszyć, trzeba pospuszczać powietrze z opon i dzięki większej powierzchni tarcia, autobus sam się wygrzebie. Oni są wtedy bardzo chętni do pomocy, wszyscy aktywnie uczestniczą w tej akcji wypuszczania powietrza z kół. Każdy chce być wtedy ważnym i przepychają się, mając za punkt honoru osobiste wypuszczenie powietrza z opon. Gdy jeden z nich za chiny nie mógł się dopchać do żadnego z 4-ch kół, spuścił powietrze z zapasowego...
Ambasada szybko zalatwiła mi wizytę u polskiego lekarza. On obejrzał, poczyścił, a opatrunek zawijała mi arabska pielęgniarka, co ciekawe, Libijka (najczęściej pielęgniarkami obok Polek, Bułgarek czy Ukrainek byly Filipinki i Palestynki). Oczywiście pozawijana w te szmaty, łaski nie robi. Okazalo się, że żoną tego lekarza jest polska pielęgniarka, i następnego dnia ona właśnie zmieniała mi opatrunek. Mówi, słuchaj, wpadłeś w oko tej Aishy. Zdębiałem, jakiej Aiszy? No tej co zakładała ci wczoraj opatrunek.... Mówi, że sama była zdziwiona, bo myslała, że one pod tymi hidżabami to serca nie mają, a tu proszę , proszę...
Spytałem jej, czy muszę tu przychodzić na zmiany opatrunków, bo nie chcę ryzykować. Gdyby ta dziewczyna zbyt łaskawie na mnie patrzyła, a ktoś by jakiemuś facetowi doniósł, to ją by zabili, a mnie wtrącili do arabskiego więzienia. Chyba śmierć jest jednak lepsza... W Benghazi był rzucający się w oczy biały facet, ubrany w tę ich dżalabiję, mówiący po arabsku i poza kolorem skóry niczym się od nich nie różniący. Starsi koledzy opowiadali, że to Rosjanin, który zakochał się z wzajemnością w ślicznej Arabce. Miał cholerne szczęście, że ojciec tej Arabki był człowiekiem na wysokim stanowisku, dyplomatą , kulturalnym gościem. Dlatego nie zabił Ruskiego od razu. W przeciwieństwie do swych ziomów kochał też swoją córkę i nie dał jej zabić. Kazał tylko ruskiemu przejść na islam, nauczyć się arabskiego, żyć jak i oni no i .... oddać paszport. Rosjanin miał niesamowite, wręcz piekielne szczęście. Powinien grać w lotto, tam są większe szanse na wygranie milionów niż wyjście z sytuacji, w którą się wkopał...
Kiedyś pewien Kanadyjczyk opowiadał mi, że chodzi w Tobruku do fryzjera, który kapitalnie strzyże. Rzeczywiście , był ostrzyżony, moim zdaniem, idealnie. Mówi, że trafił tam przypadkiem, a fryzjerem jest przesympatyczny Turek. Będąc w Tobruku, skierowałem się do tegoż fryzjera. Faktycznie, gościu był fachowcem pierwsza klasa i do tego , w porównaniu z cenami w Europie, niezwykle tani. Gadatliwy, opowiadający bez przerwy zabawne historyjki. Opowiedział mi jak poznał swoją żonę, Libijkę na uniwersytecie w Stambule, jakie miał perypetie z jej rodziną itp. Przy następnej wizycie, po dwóch miesiącach, w czasie moich postrzyżyn, wszedł do zakładu jakiś Arab, w tym ich typowym stroju. Zapomniałem dodać, że Turek nosił się po europejsku, w dżinsach i koszuli, co nie było zbyt mile widziane przez resztę tego tolerancyjnego, do pierwszego bólu, społeczeństwa. Turek (już nie pamiętam jego imienia), przedstawił go jako swego szwagra. Tamten się nie odezwał, tylko łypał złymi oczami. Podczas kolejnej mojej wizyty, w połowie strzyżenia, wchodzi szwagier z kilkoma sobie podobnymi, z podobnym złym wzrokiem, łypiących na mnie. Coś tam gniewnie rzucał w stronę Turka, który coraz bardziej się czerwienił i zaczynały mu się trząść ręce, dobrze, że wokół uszu wcześniej już wyrównał. Szybko skończył strzyżenie, choć do jego zwykłej perfekcji było jeszcze daleko. Szybko się pożegnał i wyszedł na zaplecze. Za miesiąc przybył na pole Kanadyjczyk, już nie tak ładnie przystrzyżony jak to miał w zwyczaju. Pytałem go , czy był u tego Turka w Tobruku. Zmieszany odparł, że był, ale tamten jest na urlopie i musiał iść do innego fryzjera. Ja z małpiej złośliwości poszedłem tam znowu po dwóch miesiącach. Zobaczyłem panikę w jego oczach na mój widok i przepraszal strasznie, ale jest bardzo zajęty, nie ma absolutnie czasu na strzyżenie mnie bo coś tam... Szkoda tego człowieka. W tamtym społeczeństwie nie ma miejsca na zwykłe ludzkie odruchy. Wielu, dla niewiernych psów, ma tylko pogardę i skrywany nóż. Taka to tolerancyjna społeczność. A my im meczety tu budujemy i dajemy pełnię praw do życia, do socjala... Ta głupota i lewackie kabotyństwo Europy będzie nas jeszcze wiele kosztowało. A szczególnie naszych potomków...
Nie znam większych rasistów niż Arabowie. Dla nich każdy czaroskóry , to coś gorszego nawet od kobiety. Na polach, gdzie było sporo czarnoskórych przybyszy z Czadu, Somalii, Nigru, traktowano ich jak niewolników. My wszyscy, wraz z Arabami mieszkaliśmy w komfortowych warunkach, wśród zieleni, w trailerach z klimatyzacją, mieliśmy 3 posiłki dziennie , zapewnioną opiekę lekarską. Oni stłoczeni jak zwierzęta w namiotach, czy skleconych ze skrzynek budach , poza campem, na pustyni, gdzie bród , smród i skrajne ubóstwo. Bez pradu, bieżącej wody. Pamiętam sytuację, gdy jednemu z nich się zachorowało. Dostał facet silnej gorączki i słabł w oczach. Nieraz zdarzały się podobne sytuacje, więc czy to był Arab czy jakiś białas, uruchamiano specjalnie do tego przeznaczony samolot czy autobus, nawet w czasie burzy piaskowej, w sytuacjach awaryjnych. Dla tego Somalijczyka nikomu się nie chciało. Facet do rana zmarł, nawet nie pofatygowali się , aby jego ciało przewieźć do rodziny mimo, że była na campie kostnica, kazali go ziomalom zakopać gdzieś w pustyni...
[czteryswiatastrony.blog.onet.pl/Arabskie-remiscencje,2,ID401173221,n
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Byko
Moderator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: się wziął Łysy? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:48, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
Świetny wpis! Pochwała Łysy za odnalezienie go.
On tylko utwierdził mnie w przekonaniu w jakim byłem. Były takie wakacje, że 2 miesiące całe spędziłem w Niemczech i tam miał kontakt z Arabusami i naprawdę nie znałem nikogo kto by mówił o nich dobrze - mój ojciec, szwaby, czy nawet turasy.
Wielu się dziwiło, że popieram Izrael w wojnie Izrael - Palestyna, ale to tylko dlatego, że wiem jaka to dzicz. Oni są zdolni do wszystkiego, i Dżihad, to dla nich nic wielkiego.
Dlatego sprzeciwiam się meczetom i tym podobnym rzeczom, po prostu nie chcę tego u nas!
I dziwię się ludziom, którzy przechodzą na islam, Eldo - niby taki inteligent, nie wiem to był chyba pewnego rodzaju bunt z jego strony.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Byko dnia Pią 17:50, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|